Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chwyciwszy żabę, uklęknął z nią na środku izby, wołając płaczliwym głosem:
— Przepuśćcie mnie waszmość panie! ja się tylko na pannie Katarzynie mścić chciałem, że niechciała iść za uczciwego szlachcica.
Dopieroż pani Miecznikowa Koniecka, ciotka całego świata a wielkiéj wymowy i lat 50ciu kobieta, nuż do niego jakby na pytlu:
— A to waszeć żabę włożyłeś pannie Katarzynie? waszeć taki niecnota? fe, fe, fe! wstydź się waść, wstydź się! dziecko takiego uczciwego domu tak potraktować! panienkę takiéj edukacyi tak zhańbić, zakradać się nocą do niewieścich pokojów, z żabą w ręku, z tak obrzydliwym potworem w ręku! A czyż to niema tu już nikogo, kto by się ujął za honor tego biednego dziecięcia? panie Cześnikowiczu, gdzie jesteś, czyż się nieujmiesz za moją siostrą? Niema go! o Boże! jakież to czasy nastały!... — a do Niezabitowskiego:
— A waćpan człowiek tak rozumny, kawaler taki światowy, taki elegant!... Toż to taki elegant z waćpana, co nocami straszy lękliwe kobiety? co się zakrada pod pawilony?