Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 021.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

środku sali. W jedném dnie był srebrny czopek z pozłocistym kurkiem, za którego pokręceniem wino wytryskało jak strumień.
— He, he! rzecze Niezabitowski — tu widzę w Sanockiém wino rośnie jakby na Węgrzech.
— Nie rośnie — odpowie Żurowski — jeno go nam Węgrzy przyséłają na wychowanie, aleśmy jeszcze ani jednéj flaszy niewychowali. U was to Przemyślaków muszą być wina węgierskie stare, bo je chowacie, a kiedy do was kto przyjedzie, to go poicie niemieckiemi albo francuzkiemi kwasami, że fermentuje potém w brzuchu, jakby w kadzi browarnéj; ba i to jeszcze druszlakami pijecie.
— Proszę bardzo — na to Niezabitowski — mamy wina stare, bośmy gospodarni z pradziada, ale jeszcześmy ani starego ani młodego nikomu niepożałowali. A kto z nas pije druszlakiem, to się dziś przekonamy.
— Owóż o co nam idzie.
— Służymy waszmości.
— Więc daléj!
Podano grube kielichy, w jednym była kwar-