Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 018.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

panny, o którą chodziło, i niepodobawszy sobie jak widać Niezabitowskiego, w głos rzecze:
— A cóż to, panowie bracia; to tutaj siedzicie, a wilki w owczarni? Czerwony Rusin bierze wam fortecę z przed nosa i pierwszego dnia zaraz taranami mur tłucze, a wy nic na to?
Skłonił się Żurowski Chorążemu do kolan za tak oczéwisty sentyment dla siebie i mówi:
— Trudnoż nam pójść z nim w czuby w tak szacownym nam domu i w obecności osób, których zachowanie nam droższe, niż cała ziemia Przemyska. Więc zabić go, niezabiję, bo raz, że jako gość jest pod tutelą waszmości dobrodzieja, a powtóre, że już z urodzenia Niezabitowski; ale jeżeli go przy łasce gospodarskiéj i pana Deręgowskiego pomocy nieutopię w Węgrzynie, tak, że obaczywszy się, całe serce czerwono-ruskie wyrzuci, tom chyba nie syn mojego ojca i nie Sanoczanin.
— Poprobujcie się, poprobujcie, to niezaszkodzi — odpowiedział Chorąży i odszedł do innych pokojów. A Niezabitowski tymczasem koło panny jak przybił; wąs pokręca, czu-