Strona:Zofia Rogoszówna - Jak to było w Krakowie.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kupił „chrzestny“ Marysiątku
wstążkę, koraliki:
wtem, na rynku zabrzmią tony
wojskowej muzyki.

„Chrzestny“ bierze ją w ramiona
i rączkę jej ściska:
— Przyjrzyj-no się im Marysiu
przyjrzyj się im z bliska —

rączką pozdrów ich dziewuszko,
a pozdrów ich szczerze,
bo to nasze są chłopaki
to polscy żołnierze!

Polskie mają karabiny
i polskie mundury,
patrz, jak świeci nad ich czołem
Orzeł srebrnopióry.

Już skończone rządy wrogów
nikczemne, łajdackie,
w prochu leżą orły pruskie,
carskie, austriackie!

Hej, wybiła Polsce naszej
radosna godzina...
Patrz! nasz orzeł na ratuszu
skrzydła swe rozpina!