Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, ja tylko tak sobie przypomniałam.
— Więc właśnie dlatego zapomniałem o przyrodzie. Bo gdy wróciłem do domu odszukałem książkę o lotnictwie.
— Jaką książkę?
— Bardzo ładną, mogę ci ją pożyczyć jeżeli chcesz.
— Dobrze, jeżeli jej nie znam.
— Wszystko jedno, możesz ją przeczytać po raz drugi. Wiesz tam są najrozmaitsze nowelki lotnicze i feljetony. Bo to taki zbiór.
Asia skinęła głową na znak, że rozumie.

— Ale, nie o to wcale chodzi. Przeczytałem tam historję o pierwszym człowieku, który próbował fruwać. Zdaje mi się, że to było bardzo dawno, może nawet w średniowieczu.
— Pewnie go chcieli spalić na stosie.
— Możliwe, ale jego dalsze losy nie obchodziły mnie tak bardzo. Zainteresowało mnie co innego.
— A co?
— To, że on poprostu przypiął sobie takie skrzydła i udało mu się wznieść w górę.
— Ale potem chyba upadł?
— Tak, po jakimś czasie upadł, ale jednak pofrunął, więc widocznie było to możliwe.