Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, ale widzisz Janek przeleciał szczęśliwie.
— Ach, tyle ma jeszcze drogi przed sobą — westchęła dziewczynka.
— Chodź, Asiu, przejdziemy się trochę — namawiał Tomek — zobaczymy, co się dzieje na mieście.
Wyszli więc. Ulice były gwarne i ożywione, przed redakcjami zbierały się grupy ludzi oczekujących na jakichkolwiek wiadomości. Wewnątrz redakcji telefony działały bez przerwy, pytano wciąż o szczegóły lotu Mirskiego.
— Spójrz, spójrz Asiu, — zawołał nagle Tomek, wskazując na afisz przed kinem.
Dziewczynka spojrzała.
— Zdjęcia odlotu Jana Mirskiego.
— Jak prędko!
— Wiesz, Asiu, chodźmy zobaczyć. Obejrzymy tylko ten nadprogram i zaraz wrócimy do domu.
— Nie mamy przy sobie pieniędzy.
— Ja mam kilka złotych. Chodź, chciałbym strasznie zobaczyć teraz Janka.
— Ja też.
Weszli do kina. Program miał się właśnie za