Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak mówisz, jakby można było coś wiedzieć.
— Ale można w coś wierzyć. Przecież Janek także mówi., że głęboka wiara w coś dopomaga w zwycięstwie.
— To prawda!
— Widzisz, więc tylko się nie martw.
— Nie będę się martwiła. Obiecałam Jankowi.
— Janek jest wspaniały. Jaka szkoda, że ja jestem jedynakiem, — westchnął Tomek żałośnie. — Gdybym miał brata toby może ten brat był lotnikiem.
— Gdyby — roześmiała się Asia — gdyby ciocia miała wąsy byłaby wujaszkiem.
— Tak, śmiejesz się bo ci dobrze — mruknął urażony Tomek. — Masz dwóch braci i to jednego takiego, że cały świat mógłby ci pozazdrościć.
— To prawda.
— A widzisz, a ja nie mam nikogo. Wprawdzie mam rodziców i ciotkę, ale to nie to samo, bo to są dorośli ludzie.
— Janek jest też dorosły.
— E, ale u mego się tego nie czuje.
— Jeżeli chcesz — powiedziała Asia wspaniałomyślnie — to mogę ci zastąpić siostrę.
Tomek parsknął śmiechem.
— Jak nie, to nie.