Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To wytrzyj oczy i porozmawiajmy poważnie.
Asia sięgnęła do kieszeni.
— Nie mam chustki.
— Widzisz, chodzisz bez chustki, a chcesz rozprawiać o poważnych rzeczach — żartował Janek, wyciągając własną chustkę z kieszeni i wycierając nią troskliwie oczy siostry.
— Już, teraz dobrze. Ale, jak je jeszcze raz namoczysz, to ja wycierać nie będę.
— Już dobrze.
— A więc przedewszystkiem nie lecę przecież jeszcze jutro, aby była chwila odpowiednia do płaczu.
— A kiedy lecisz? — zapytała szybko Asia.
Janek zawahał się i wahanie to dziewczynka zauważyła.
— Nie wiem jeszcze dokładnie — odpowiedział wymijająco.
— Powiedz, Janku — prosiła dziewczynka. — Mówisz, że nie jutro, ale może pojutrze?
— Nie, pojutrze też nie — uśmiechnął się Janek.
— No, to może za tydzień. Powiedz mi dokładnie, czy to będzie prędzej czy później za kilka ty-