Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygody Aneczki.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   34   —

— Zimno mi — pomyślała dziewczynka otulając się szczelniej — trzeba wracać do domu.
Podniosła się więc z ławki. Księżyc został zasłonięty przez chmurę i w ogródku było teraz zupełnie ciemno. Aneczce zrobiło się jakoś nieprzyjemnie. Czuła się taka mała, sama i jakby opuszczona podczas ciemnej nocy. Prędko podeszła do drzwi, które prowadziły do schodów. Lecz drzwi nie chciały się otworzyć. Napróżno Aneczka kręciła klamką, drzwi nie ustępowały.
— Może dozorca je zamknął — pomyślała dziewczynka — musze iść poprosić go aby otwo-