Strona:Ziemia Polska w piesni 505.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Groźbą rozpaczy do niebiosów grzmota
Płomieniejąca Konradowa cela,
A nad ofiarą Zana i Czeczota
Bucha czerwone słowo Lelewela!...

Z pustego okna kamiennej arkady,
Skroś lat przepadłych zawarte wierzeje,
Smutnego Julka cień pogląda blady
W usiane liśćmi Jaszuńskie aleje.
Jesienny wicher stare drzewa targa,
Jesienne liście złotym deszczem płyną,
Wiecznemi łzami płacze wieczna skarga:
»Ludko! pamiętasz, pod tą jarzębiną!...«

Nad świętym Janem lecą echa szumne,
Jakby orlemi poniesione pióry,
Dawną powagą dostojne i dumne,
Akademickie ocknęły się mury:
Zagrzmiał potężnie hejnał staroświecki,
Mierzący hardo na zamiary siłę,
I wódz młodzieży uniwersyteckiej
»Dusi centaury« i »pcha świata bryłę!«

Gdzieś tam, daleko, »na paryskim bruku«,
Płyną godziny, jak więzienne lata,
A myśl w dni klęski, gdyby strzała z łuku,
Do wileńskiego wylatuje świata.
I staje postać u pamiątek urny,
Która zamyka jego sen litewski:
Po swej młodości »pochmurnej i górnej«
Z królewskiej trumny tęskni duch królewski.

Gdzie Świętojurska kończy się ulica
I plac Łukiski znagła w oczach stanie,