Strona:Ziemia Polska w piesni 461.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zwiesił szeroko, — dalej na jedlinie
Bocianie gniazdo, — a dalej czahary,
Gdzie nieraz trąbki rozmawiają z echem,
Grają ogary, piorunują strzały;
Gdzie wiatr północny szumi dzikim śmiechem,
I nieraz uszy wieśniaków słyszały,
Jak biedne dusze, okowane grzechem,
Jęczały w łozach, aż kury zapiały.

A tam Boh świeci — Boh nasz rusałczany,
Co ranną falą zaklina w uroki,
Z wieczornej fali, jak ze śnieżnej piany,
Śnieżne boginie migają przez mroki;
Po rosie kwiatów wędrują przez łany,
A rankiem nikną, by mgliste obłoki.

Dokoła pola — to podolskie pola,
Szemrzące kłosem, pełne miodu woni.
Wzdłuż, jako zajrzy źrenica sokola:
Tu wiater do snu łan pszenicy kłoni,
Tam czarnem morzem płynie czarna rola,
— A wszędzie tęskna, rzewna nuta dzwoni
Dum ukraińskich —

Zda się, że przykuta
Do pól, co wszystkie rajskie wdzięki mają.
Tęskna za rajem biednych ludzi nuta!
Albo pomyślisz, że pola śpiewają,
Że z fal Bohowych srebrna pieśń wysnuta,
— Albo niebiosa do snu stepom grają.

Henryk Jabłoński.