Strona:Ziemia Polska w piesni 281.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tam z niebios gwiazda spadła,
Czyście widzieli?
Wypłynął miesiąc — ale go bladawa
Chmura natychmiast sobą wpół przekrawa,
Więc skonał, milcząc; bowiem senną zgrają,
Z wodnych tumanów, niby z mogił, wstają
Przezroczych ciał widziadła
W śmiertelnej bieli.

I po wiszarach, gdzie skrzą śniegów szmaty,
W błyskach się taniec zawziął wichrowaty...
Tam z niebios gwiazda spadła —
Czyście widzieli?
Och! w jakiż wir się kręcą zapalczywy
Te krwi i kości pozbawione dziwy!
Wtem zmierzch je obwiał blady skądś, jak próchno —
Czy tę wesołość pędy wichrów zdmuchną?
Czy błyskawica zbladła
Gromem zastrzeli?

Ani to wichrów zastęp bladolicy
Dyszący klęską, ni blask błyskawicy...
Tam z niebios gwiazda spadła —
Czyście widzieli?
To ćmie się nocnej zjawia niespodzianie
Zorzy różowe w zmroku gwiazd świtanie,
I z niebios górnych, w ciszy gdzieś głębokiej,
Poprzez olśnione chwałą dnia obłoki,
W świetlane wód zwierciadła
Patrzą anieli... —

Felicyan (Faleński).