Z góry twemi
Żegnaj-że mi,
Cudny kraju! z twemi lasy.
Zakowany
W martwe ściany
Miejskiej mojej klatki ciasnej,
Tak jak teraz,
Śnić cię nieraz
Będę w tej przemianie jasnej.
Lecz koń czeka —
Rży — daleka
Przypomina, że nam droga...
Czarolico
Okolico!
Pozostań mi w łasce Boga!
Roman Zmorski.
Śnieg na ziemi i drzewa szron gwiaździsty bieli, —
A przez białe gałązki niebo łzą błękitną
Spada na dół, melodyę budząc nieuchwytną
W potrąconych drzew strunach i w śniegów topieli.
Słońce blaski po zmarzłych, skrzących niwach ścieli,
I tęczami dyamentu sople lodu kwitną —
A gdy blady wiatr wzruszy drzew koroną szczytną,
Perły lecą z drzew cichych, jakby płacz anieli...
Pośród olch rozłzawionych w złotej słońca ciszy
Usiedliśmy przy sobie ze wspomnieniem wiosny
Pełnej wonnych, majowych, czarownych haszyszy,