Strona:Zbigniew Uniłowski Na dole.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Powoli jednak przeistaczał się w Kamila z okresu przed pojawieniem się Andrzeja. Bardziej dojrzały, ale mniej przedsiębiorczy. Z lekką mgiełką wielkiego zawodu w oczach, co nadawało mu wyraz melancholji i uduchowienia. Wspominając czasy fabryczki, całą swoją pomysłowość i energję, dochodził do łzawych refleksyj na temat przyszłości. Cią-