Strona:Zbigniew Uniłowski - Wspólny pokój.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nik kupuje u przemysłowca, a ten utrzymuje jednocześnie robotnika, który znów kupuje u rolnika. Czysty zysk zostaje u tego ostatniego. Taka jest idea krążenia bogactw u fizjokratów. Streszczam to wszystko oczywiście. Pan nie mógł na to odpowiedzieć, ponieważ mimo pilności i uporu nie jest pan człowiekiem inteligentnym Profesor wściekł się na pana, poprawki panu dać nie chciał, i żeby być w porządku zadał panu trzecie pytanie w tej pewności, że pan na nie nie odpowie. Gdzie zostaje produit net? Oczywista, u rolników. Wiejski koń nigdy nie osiągnie wdzięku klaczy pościgowej, i będzie bardziej pożyteczny ciągnąc swój pług. Cieszę się, że pan nie zdał. Potwierdza to moją teorję. Wróć pan w swoje Łowickie, panie Bednarczyk i siej pan, siej!
Całłej tej przemowy wysłuchał Bednarczyk leżąc, ale teraz wstał, podszedł do Edwarda i z całej siły grzmotnął go na odlew pięścią w twarz. Wszystko to odbyło się bez słowa, jak jakiś ponury obrządek. Edward podniósł się z podłogi i poszedł do zlewu, aby zatrzymać płynącą z nosa krew. Stara chłopka siedziała nieruchomo pod oknem i kiwała głową. Bednarczyk zpowrotem wlazł do łóżka. Student lewą ręką bawił się z kotkiem, prawą coś obliczał. W pokoju wytworzyła się atmosfera smutku i złości.
Zapadał mrok. Chłopka w dalszym ciągu kiwała głową i przesuwała paciorki różańca. Bednarczyk chrapał w najlepsze. Student i Edward usiedli u łóżka Lucjana i pocichu przekomarzali się ze sobą. Chory już nie miał sił, aby pozbyć się Edwarda, który