Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z rozrzewnieniem na stos książek, z napisem na każdej: „Egzemplarz recenzyjny“.
Mrok poczynał ocierać się o ziemię i ogarniał zwolna gabinet wielkiego krytyka, a ten myślał i myślał. — Po kilku minutach jednak powrócił do rzeczywistości i wydobył z biurka niewielki powielacz; — popatrzył pod światło na kliszę, następnie umieścił ją w powielaczu, podłożył arkusz papieru i przeciągnął wałeczkiem po siatce, spojrzał z zadowoleniem na treść: — Wiersze (tu wielki krytyk dopisał piórem nazwisko) Izydora Pomyłki tchną typowem, rzec można, grafomaństwem. — Mości poeto, radbym wiedzieć co to znaczy: księżyc (podpisane piórem): we mnie mieszka? — Zostań pan lepiej dzwonnikiem, bo to pomyłka, panie Pomyłka — i t. d., tu następowały różne rady. — Po ukończeniu tej czynności wielki krytyk znowuż zanurzył ręce we wnętrzach puharu i szufladki, — rozwinął papierki, przeczytał, ziewnął, zmienił kliszę i odbił co następuje: Proza (tu znowuż piórem) Haralda Wrońszczerby­‑Rewinnickiego, jak haszysz upaja i odurza. Ileż zwięzłej, rzekłbym skondensowanej, prawdy życia mieści się na żółtawych stronicach tej fenomenalnej książki. — Niechaj dobry Bóg strzeże tak wielki talent, mimo że są tam pewne usterki. — Mam nadzieję i t. d., — a przy końcu, — Amen!
Robota trwała jeszcze parę minut, wielki krytyk włożył recenzję do kopert, zaadresował je do odpowiednich redakcyj, pociągnął psa za ogon,