Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Proszę być cicho! a wy, marsz do szkoły! Tu pan Perełka stawał się lwem i momentalnie uśmierzał strajkujących.
— Ty, Kostek, możesz pójść ze mną na próbę. — Klaro, podaj mi marynarkę alpagową, — o ile jest tam przyszyty brakujący guzik do jednego z rękawów.
Kostek miał piegi i był faworytem ojca. Do szkoły nie chodził, gdyż miał lat dziewięć i uczył się w domu. Zwykle towarzyszył ojcu na próby orkiestry kolejarzy.
Kostek lubił te spacery. Zdaleka było widać wielki, drewniany budynek, z którego dolatywały dźwięki instrumentów.
To kolejarze ćwiczyli się na swoich waltorniach, puzonach i klarnetach.
Gdy pan Perełka wchodził, robiło się cicho, — gdyż szanowano go za jego srogość i energję.
Dzieńdobry panom, — proszę usiąść na swoje miejsca. — Kostuś! — tam w rogu stoi plecione krzesło, na którem również możesz usiąść.
Pan Perełka podciągał wgórę zbyt wystające mankiety od koszuli, brał w dwa palce trzcinkę, uderzał nią kilkakrotnie o swój pulpit i chwilę trwała cisza.
— A prawda! — wszakże panowie nie wiedzą, co będziemy grali, — otóż przerobimy sobie parę piosenek wojskowych, które to piosenki grać będziemy w rocznicę śmierci pana burmistrza Go-