Przejdź do zawartości

Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Akurat słońce wystrzeliło miljardem promieni i w izbie pojaśniało. Stary Żyd rozebrał się donaga i rzekł do kochanki:
— Podaj mi mój kostjum kąpielowy i sama przebierz się w drugi, pójdziemy na piasek, nad rzekę.
Na gołe ciało włożyli jantzenowskie, wełniane kostjumy i ominąwszy tygrysa, wymknęli się tylnemi drzwiami na drewnianą kładkę, która prowadziła ku plaży. Kilkakrotnie przepłynąwszy szerokość rzeki, ułożyli się wreszcie na piaszczystem wybrzeżu i, słodko zmęczeni posnęli.