Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wziął rękę Newrala, wyprostował ją poziomo i począł głaskać. — Potem zwrócił się do towarzystwa:
— Naskutek moich ostatnich doświadczeń, ręka powinna stać się zupełnie sztywna.
— Rzeczywiście ręka stała się sztywną i zgiąć jej nie było sposobu.
Lecz w tej chwili medjum zaczęło charczeć i oddychać niezwykle szybko, szepcząc coś niewyraźnie. — I po chwili wszyscy już mogli słyszeć co mówiło.
— Będę, — będę — mówił o przyszłości i różnych wadach obecnych tu osób. Głos był jakby z za grobu i brzmiał niezwykle tajemniczo.
Dopiero wszyscy spojrzeli na siebie z przerażeniem i ruch się wszczął ogromny: — O!, tego, to nam nie potrzeba, nie! — zaczęli krzyczeć: panie Rozmach — zechciej pan obudzić medjum.
Ale Rozmach sam był bardzo przerażony i potrząsnął parę razy medjum, lecz ono krzyczało coraz głośniej.
Wówczas to Rozmach powiedział, że zaszedł bardzo ciekawy wypadek, którego on nie przewidywał i medjum musi swoje powiedzieć, gdyż inaczej się nie obudzi.
— Zależy o kim będzie mówił — pisnęła Henia.
Medjum wodziło długo zamkniętemi ślepiami po wszystkich, aż wreszcie utkwiło je w panu radcy.