Strona:Zaczarowany królewicz (1935).djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   16   —

pojedzie z nim do tego zwierza i przebłaga za urwanie dla niej różyczek.
Nazajutrz, ku radości dwóch córek macochy, wyjechała Zosia z ojcem do okrutnego zwierza, mając w sercu nadzieję, że Bóg jej nie opuści.
Przyjechawszy przed wrota ogrodu, biedny ojciec gorzko zapłakał. Zosia żegnała ojca ze łzami i nie byłoby końca pożegnaniom, gdyby nie duży biały zwierz, który, zjawiwszy się przed nimi, kazał Zosi iść do przygotowanego dla niej pałacu. Zrozpaczony kupiec wracał do domu z tem przeświadczeniem, że nie ujrzy już więcej swojej Zosieńki, a nie chcąc mieć smutnych wspomnień w domu, w którym była dla niego pociechą i szczęściem, zaraz na drugi dzień w daleką wybrał się drogę.
Zosia drżąc cała ze strachu weszła do pałacu, gdzie ujrzała zastawione z wykwintnem jadłem stoły, a usiadłszy