Strona:Zacharyasiewicz - Nieboszczyk w kłopotach.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
45
Nieboszczyk w kłopotach.

Jaśniejsze światło zabłysło w oczach Jagusi. Uchwyciła za chudą rękę zakonnika i zbliżyła się do jego ucha.
Zaczęła mu coś mówić i szlochać...
Z uwagą słuchał O. Błażej. Łagodny uśmiech zaczął igrać w jego twarzy. Po chwili zapytał:
— Czyś tylko żartowała sobie?
— Zrazu żartowałam — odpowiedziała Jagusia z rumieńcem — ale dzisiaj... dzisiaj czuję, że gdyby się mógł obudzić do życia...
Uśmiechnął się zakonnik.
— Ale mówią, że to bardzo wielki grzesznik! — rzekł po chwili.
— Gdyby się z grzechów wyspowiadał i poprawę przyrzekł...
— Niechby i pokutę odprawił!
— Przedewszystkiem pokutę odprawił!
Niejaki czas patrzał O. Błażej z uśmiechem na zarumienioną twarz Jagusi, a poleciwszy ją potem opiece królowej na Jasnej Górze, wyszedł do komnaty stolnikowej.
Z stolnikową długo sam na sam rozmawiał, a gdy wychodził, miał twarz wesołą i uśmiechał się do swoich myśli.
— Na ulicy spotkał go Rawicz.
— Właśnie byłem w klasztorze, — rzekł do niego — aby wielebnego Ojca prosić o nabożeństwo dla nieboszczyka.
Ojciec Błażej wesoło jakoś przyjął te słowa.