Strona:Zacharjasiewicz - Poseł-męczennik, Wilkońska - Sto lat dobiega.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
53
Sto lat dobiega.

— Witam, hrabio, witam! zawołał gospodarz z rozjaśnionem obliczem. Przybyły francuzkim odpowiedział frazesem.
— I cóż tam? I cóż? pytał szambelan niecierpliwie.
— Rzecz skończona, jak przewidzieć było można: najjaśniejsza monarchini moja słusznie stała się panią tej tu części ziemi, która już więcej polską nie będzie.
— Podpisali podział?
— Podpisali. A wielką jest zasługa marszałka sejmu Ponińskiego, Młodziejowskiego kanclerza, biskupów Ostrowskiego, Massalskiego...
— Niech żyje najjaśniejsza imperatorowa, Katarzyna II, wszechpotężna a błogosławiona monarchini nasza! zawołał szambelan, jakoby w ekstazie. Przybiegł do obrazu, odrzucił ze złotogłowia przysłonę, i ukazała się w majestatycznej postawie Katarzyna Anhalt-Zerbst, wszechwładna caryca rossyjska, ręką biegłego wykonana mistrza. Zgiął poddańczo kolano a potem dodał:
— O dzięki, dzięki, że się pod to błogosławione dostajemy berło!
— Oceniono szambelanie, i wasze pod tym względem niepoślednie zasługi. I najjaśniejsza pani nigdy nie zapomni o was. Czeka was order i dygnitarstwo.
— Czyniłem co mogłem — pokłonił się zdrajca. Działałem, przekonywałem... a ciężka niekiedy była ta robota. Użyłem obietnic, złota i poszczęściło się w końcu.
— Nie zapomnimy! Najjaśniejsza imperatorowa zasługi nagradzać umie.
Uścisnęli sobie ręce.