Strona:Zacharjasiewicz - Poseł-męczennik, Wilkońska - Sto lat dobiega.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
45
Poseł-męczennik.

Gdy tragedja wielka dopełnioną została, gdy namiętności uspokoiły się, gdy zimny rozrachunek przebytych bojów nastąpił, mógł poseł wołyński Adam Podhorski liczyć na uznanie swego wyjątkowego patrjotyzmu.
Są bowiem chwile w życiu narodów, gdzie słowo zimniejszej rozwagi więcej znaczy, niżeli całe stosy ofiar najszlachetniejczych!
Aby takie słowo w należytym czasie wyrzec, trzeba być więcej, niżeli bohaterem!
Trzeba się zaprzeć samego siebie, trzeba dobrowolnie, jak ów Rzymianin rzucić się w otwartą przepaść rozgorzałych namiętności — trzeba umieć poświęcić się — bez oklasków!
Poseł wołyński i całe stronnictwo ugodowe mogłoby na cześć takiego bohaterstwa zasłużyć!
Spojrzyjmy tylko na tego człowieka!
Śród rozgorzałej namiętności rzuca on słowo zimnego rozsądku!
I cóż się z nim dzieje?
Oto zelżony, oplwany, znieważony, wyrzucony — za kilka słów zimniejszego rozsądku!
Patrzcie jak on to wszystko znosi! To nie człowiek z krwi i kości, ale to posąg ze spiżu!... Utracił wszystko, co tylko człowiek utracić może — cześć, honor, sławę — istny męczennik! A czy się ugiął?.. Nie!!!
Zaiste, historja — owa zimna niewiasta z nieubłaganym rylcem, byłaby może kiedy postawiła wysoko tę postać z żelaza... możeby nie jeden historyk, oczys zczając tradycje grodzieńskie z fałszywych świa-