Strona:Z ziemi chełmskiej (Reymont) 092.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VI.


Nie pamiętam już, gdzie zauważyłem po raz pierwszy krzyż, postawiony w czystem polu, ale pamiętam, że stał samotnie wśród zbóż rozkołysanych i otwierał białe ramiona, jakby chcąc przygarnąć w miłosiernym uścisku pocieszenia całą tę ziemię nieszczęsną. Myślałem, że to mogiła samobójcy, lecz później, w dalszej wędrówce po Chełmszczyźnie, zobaczyłem jeszcze więcej takich samotnie stojących krzyżów; dźwigały się po miedzach, w lasach, w głuchych pustkach i nad rzekami, w gęstwinach wiklin i olch, a zawsze zdala od ludzkich siedzib i dróg wszelakich.
Dziwiło mnie głównie to, że wszystkie były nowe i jakby w jednym czasie postawione, ale tak się złożyło, iż dopiero w okolicach Chełma spytałem się o ich znacznenie[1].
Chłop, który mnie wiózł, spochmurniał nagle, rozejrzał się nieufnie, chociaż jechaliśmy pustą drogą, i odrzekł cicho:
— To mogiły »najoporniejszych«. Wieczny odpoczynek daj im, Panie!

Westchnął i jakby się pogrążył w smutne roz-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – znaczenie.