Strona:Z teki Chochlika (Piosnki i żarty).djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŚMIERĆ MARKA KRÓLEWICA.
Tłumaczenie z serbskiego.

Do dnia przed skwarnego słońca wschodem,
Jedzie brzegiem morza chrobry Marko,
Brzegiem morza ku Urwiny górze.
Gdy dojechał Marko do Urwiny,
Począł nagle Szarac mu utykać,
Utykając łzy wylewać gorzkie,
Więc Markowi żalem pierś wezbrała,
I do Szarca tak przemówi Marko:
— „Hore Siwku! Hore dobro moje!
Upłynęło lat już sto sześćdziesiąt,
Jak mi wiernie druhu towarzyszysz,
Jednak nigdy tyś mi nie utykał;
A dziś nagle poczynasz utykać,
Utykając łzy wylewać gorżkie.
Bóg to wie! Snać to nie dobrze wróży!
Komuś z nas nałożyć przyjdzie głową:
Może mnie? a może Siwku tobie?“

Ledwie słowa te wymówił Marko,
Z gór Urwiny głos się ozwie Wili,
I do Marka mówiąc, tak zawoła: