Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trzeba będzie język skrócić,
Uszy stulić, ogon schować,
I juchtowe buty zrzucić,
I spodeńki wywatować!

Kto tam zgadnie gdzie osiędziesz,
Gdzie po dawnym twym zwyczaju
„Portu“ jutro szukać będziesz,
W jakim raju i nahaju?

Weź więc bilet na te chóry,
Kędy siedzą twe augury;
Miło spojrzeć z tej wyżyny
Na sejmowe te łysiny,
Co los przędą twej krainy.

∗             ∗

Gankiem, gankiem za „Barankiem“,
Potem hejto za „Krywejtą“,
Korytarzem za „Brewiarzem“,
Z „Tromtadratą“ na zasadzie
Fiku-bryku do kurniku,
Gdzie usiadło stado gęsie,
Co opinią kraju trzęsie.

Gdy te wszystkie przebrniesz drogi,
Zachowawszy całe ziobra,
Całe poły, czyste nogi,
Podróż była bardzo dobra.