Strona:Z powodu jubileuszu profesora Duchińskiego.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
28

w jednem państwie była tylko jedna narodowość, jedna religja, jeden język.
Jeżeli co odróżnia tu świat „aryjski“ od świata „turańskiego“, to może większa obłuda, większa chęć usprawiedliwienia czynów kanibalskich przepisami osobliwej moralności politycznej. I właśnie wynalazek dwóch moralności, — jednej prywatnej, a drugiej publicznej, — stanowi zaszczytna zdobycz głównie świata „aryjskiego“. Przy ocenie życia prywatnego stosujemy wymagania moralności zwykłej, czy to „przykazania boskie“, czy też wyniki moralności naukowo-praktycznej. Zapytujemy, czy człowiek był uczciwym, czy nie krzywdził innych ludzi, czy jego egoizm nie zacierał w nim popędów altruistycznych itd. Tymczasem przy ocenie czynów mężów, występujących na widownię polityczną, nie zważamy wcale na podobne fraszki; rzadko też który z podobnych mężów niemi się krępuje. Nawet najzawziętsi możnowładni obrońcy wiary Chrystusowej trzymali się po wszystkie czasy nie ewanielji Chrystusa, ale ewanielji kanibalizmu, którą w naszych czasach najotwarciej głosi „największy mąż stulecia“, nieomylny i wszechmocny książę Bismarck vou Schönhausen. „Rwij co możesz“, „depcz co się da“, „niszcz co ci w drogę włazi“, „siła przed prawem“ — oto przykazania i zasady tej wielkich mężów jedynie obowiązującej „moralności“ publicznej i międzynarodowej. Tutaj Bismark okazuje się najdoskonalszym uczniem Kanta, chociaż z pewnością podobnego ucznia ani się spodziewał, ani też pożądał znakomity filozof Królewiecki. „Postępuj tak, ażeby z twego postępowania dało się wyciągnąć ogólne prawidło“ — tę receptę książę Bismark stosuje z doskonałym skutkiem. Nigdy bowiem chyba nie było jeszcze „tylu przedsiębiorców“ na wielką i małą skalę, którzy, spełniając największe gwałty i bezprawia, nie powoływaliby się otwarcie na przykład „wielkiego męża“ i ewanielją kanibalizmu nie usprawiedliwialiby swoich „śmiałych“ i „bohaterskich“ czynów.
Z powyższego aż nadto jest widocznem, że p. Duchiński wybrał się bardzo nie w porę z kazaniami na temat miłości wszecharyjskiej wogóle, a wszechsłowiańskiej w szcze-