Strona:Z powodu jubileuszu profesora Duchińskiego.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
12

z kaprysu. Nikt też nie mógł przeszkodzić panu sprzedawać ryczałtowo należące do niego dusze całemi dziesiątkami lub setkami na osiedlenie ich choćby nawet w drugim końcu państwa. Podobnemi szlachetnemi operacjami zajmowali się nietylko panowie „Turańczycy“, ale z pewnością równie często najczystszej krwi „Aryjczycy“, nietylko „Moskale“, ale także najzdeklarowańsi Słowianie, tak jedni jak drudzy — wyznawcy religji Chrystusowej i gorliwi jéj krzewiciele. Takie to były czasy, i nikt nie obwinia ani „Turańczyków“, ani też „Aryjczyków“, postępujących w ten sposób ze swem dwunogiem bydłem roboczem. Prócz tego podobnemu mimowolnemu koczownictwu ulegały całe wsie z innych, czasowych powodów, i to może jeszcze nie tyle wsie „turańskie“, ile wsie polskie, litewskie itp. Tak jedno, jak drugie, tak przesiedlenie z woli właściciela majątku, jako też z woli innych potęg, wygląda na koczownictwo, ale pomiędzy podobnem koczownictwem a koczownictwem dobrowolnem taka sama zachodzi różnica, jak pomiędzy masażem i gimnastyką bierną a gimnastyką czynną. Rezultat otrzymujemy mniej więcej ten sam, ale odpowiedzialność przed panem Duchińskim spada na kogo innego.
Czy też p. D. był kiedykolwiek obecnym przy podobnych objawach koczownictwa, mającego charakteryzować „turanizm“ „moskiewski“ w różnicy od „aryizmu“ słowiańskiego? Chyba że nie był; i dla tego też nie może powiedzieć, czy owi jego „Turańczycy“ nie przelewali przy tem gorzkich łez rozpaczy, czy nie wydawali jęków, zdolnych wstrząsnąć każde serce ludzkie z wyjątkiem serc zatwardziałych plantatarów i okrutnych a bezmyślnych oprawców. Tak „Turańczyk“, jak „Aryjczyk“, rzucony zdala od rodzinnej zagrody, tęskni za nią w ciągu całego życia. Osobniki nie tęskniące wszędzie są dość rzadkie; są to albo silne umysły, żądne coraz nowych wrażeń, albo też awanturnicy, pozbawieni w ogóle zdolności przywiązywania się do tego, co ich otacza. Sam widziałem Tatarów, Czuwaszów i Czeremisów, wzruszonych do łez przy zbliżeniu się do miejsc, w których się wychowali.