Strona:Z pogrzebu Mickiewicza na Wawelu 4go Lipca 1890 roku.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i głucha, w której się rzadko tylko imię Polski odezwie. A jeżeli je czasem usłyszym, to połączone z taką wrzawą, z tak nierycerskiem szyderstwem „dla nas, na świecie nieproszonych gości, ” że nieraz „drzwi od Europy zamknąwszy hałasów, ” radzibyśmy już nie wiedzieć, co o nas tam mówią i wydać się możemy nie mężni, tacy bywamy zboleli. Bo kiedy w politycznych artykułach szkalują każdy nasz krok, oczerniają każdą wybitną postać, chcą całe stany społeczne zohydzić, to w felietonach, gdzie się stare dowcipy najemnem piórem odświeża, po berlińskich i paryskich teatrach, na kartach wszystkich powieści, które rozchwytuje gawiedź, wrażeń pospolitych łakoma — zawsze i wszędzie występuje tasama wstrętna postać nikczemnika, szpiega lub oszusta, którego nazwisko na ski się kończy i który się mieni Polakiem. A, tłum, wracający chętnie do tychsamych pojęć, do wrażeń doznanych, oklaskuje każdą nową metamorfozę tejsamej postaci. Stała się już ona maską niezmienną, niezawodnym literackim fortelem.
My, co tu siedzim, niejednym murem od świata odcięci, pracom oddani, w drobnych stronniczych swarach pogrążeni, my nie zdajemy sobie z tego sprawy, co Europa o nas sądzi i powtarza, nie wiemy — mówiąc słowami Goethego — wie man bei Bier und Tabak über Besiegte sich hebt. Trzeba na to mieszkać po za krajem czas długi, aż trwoga nowej obelgi dniem i nocą ścigać pocznie.
Prawda, dajemy sami nieraz powód do złego o sobie mniemania. Prawda, wiemy to sami, że niezwykłym warunkom nie zawsze niezwykła odpowiada mądrość. Prawda, wiemy to sami, że u nas poświęca się i rzecz dla pozoru i rzecz pospolitą dla własnej zachcianki. Ale świat co nas sądzi, nie zna nas by najmniej, i kiedy nas potępia, widzi w nas zwykle inne, niż te, które posiadamy wady, i postępów naszych ocenić, cnotom naszym dawnym sprawiedliwości oddać nie chce. Kiedy po bitwie pod Jeną upokorzyły się Prusy, powstało niebawem hasło, że trzeba te klęski duchowemi zdobyczami wetować. Instynktownie, choć żaden Hardenberg nie wołał, zwróciło się oddawna nasze społeczeństwo ku tymsamym umysłowym kierunkom. Zapewne, robota idzie tu oporniej i mniej twardo, ale i pól też u nas więcej, gdzie trzeba pleć i zasiewać —