niosły, z miłością przez artystów naszych własnoręcznie zbudowany i ozdobiony. Napełniła się świątynia wyborowym tłumem, a po nabożeństwie spłynęły ku obecnym słowa wskazujące, jaki nam obrok duchowny z całej tej wynieść uroczystości. X. prałat Chotkowski wzniosłą z pogrzebowego obchodu wysnuł naukę życia, czerpiąc obficie w księgach świętych i Mickiewiczowskiej spuściźnie. Własna, poprawa, wyprzedzać zwykła zbiorowe odrodzenie. Każdy ma w duszy ziarno przyszłych praw i przyszłych granic ojczystych. „O ile polepszycie i powiększycie duszę waszą,” odzywał się wieszcz do Pielgrzymstwa polskiego, — „o tyle powiększycie prawa wasze i powiększycie granice”. O to tedy chodzi, aby dusze rozszerzyć, podnieść, powiększyć, a tylko miłość owego cudu dokaże, nie waśnie, ani rozterka, jak dzisiejsza. Rozstępują się wreszcie tłumy, kończą się pobożne obrządki, i drogie zwłoki zniesione są do grobu, gdzie odtąd spoczną w oczekiwaniu zmartwychwstania. Piasek niemeński, nowogrodzka ziemia, ostatnie dla trumny wieszcza tworzą posłanie; nad sarkofagiem strzedz będzie snu pielgrzyma obraz „Panny Świętej, co w Ostrej świeci bramie,” dar hr. Konstantego Przezdzieckiego.
I oto król-duch został sam w królewskich podziemiach, sam z przeszłością, którą czarem słowa nawiązał z przyszłością, wszystkie skarby jednej przekazując drugiej, mocą słowa, na skrzydłach pieśni, pieśni, co nigdy nie zniżała lotu, lecz brzmiała wieczną w górę pobudką i wołaniem: Sursum Corda[1]. Temu-to hasłu, związanemu z pamięcią i wpływem wieszcza, zawdzięczamy niezamąconą niemal pogodę uroczystości pogrzebowej, dostrojenie różnych żywiołów do jednej miary i harmonii. Żałobne to było, lecz zarazem i pogodne święto; nie smuciliśmy się jak ci, co nadziei nie mają; owszem, w posłannictwie Mickiewicza, w uczczeniu i umiłowaniu jego pamięci, widzieliśmy dodatni objaw, pokrzepiającą rękojmię. Z podniesionem czołem, mogliśmy stanąć wokoło tej trumny, nie rumieniąc się za żadne przeniewierstwa, ani odstępstwa. Pewne rozradowanie towarzyszyło żałobnym obrzędom. Nie płynęły łzy jak po świeżej stracie, żywiej tylko biły tętna serc, od półwieku głosem Mickiewicza poruszanych ku wszystkiemu, co piękne, i wzniosłe, i bolesne
- ↑ Sursum corda — w górę serca.