cechę widzenia zaziemskiego, snującego się sennie wśród płonących ogni. Wspaniały to zaiste poczet, łączący w sobie wszystko, cośmy ukochali. A więc na samym przodzie lud różnych okolic, w strojach krakowskich, huculskich góralskich, podolskich, wielkopolskich; myśl do nich wciąż, dolicza tych, których niema: Żmudzinów, Kurpiów, Łotyszów, Ukraińców.... Ale za nich idą te wieńce z kłosów i zieleni od „ludu wszystkich ziem polskich.” Niema końca sukmanom, świadczącym, iż spełniło się marzenie poety, „by jego pieśni zbłądziły pod strzechy.” Widnieją dalej znaki cechowe z różnych miast polskich, deputacye poszczególnych związków, instytucyj, zakładów, stowarzyszeń. Delegacyi Przyjaciół Nauk poznańskich przewodniczy sędziwy August hr. Cieszkowski, bodaj ostatni druh plejady wieszczów i królewskich duchów z połowy bieżącego stulecia. Najróżniejsze dedykacye błyskają na szarfach, tu i owdzie Warszawa żałobą przysłania jasne wstęgi; są wieńce z zabranych krajów, z doliny kowieńskiej, z powiatu nowogrodzkiego; tu oko spoczywa na wieńcu z pod Smoleńska, tam z pruskich kresów z pod Grudziądza i Malborga, z okolic Wallenroda lub Grażyny; przyszły kwiaty ze Wschodu, z Anglii, z Węgier, z Ameryki, gdziekolwiek się bieda polska i polska zabłąkała mowa. Nie uchylił się nawet Izrael od hołdu, przypominając, że Jankiel Polskę poczciwie, jak ojczyznę, kochał. Od prasy, od młodzieży, od dzieci nawet wieńce; wspaniały jeden z Czech, niesiony przez serdecznie witane grono starszych, zasłużonych ludzi i młodzieńców. Tu i owdzie trwalsze od kwiatów srebrne liście w laurowych splątały się wieńcach. Rady powiatowe uderzają mnogością strojów polskich. Łączy się błysk karabel i hełmów strażackich, mienią się mundury Sokołów i „Harmonii” lwowskiej, wskrzeszając przed nami złudzenie rycerskiej przeszłości. Ale już ona przed nami staje w swem najpoważniejszem uosobieniu, w poczcie nauczycieli jagiellońskiej szkoły, którzy przybrani w średniowieczne togi, otaczają, swego rektora, a z uniwersytetem lwowskim składają temwięcej imponujący orszak. Między nimi rozbitki byłej Szkoły Głównej w Warszawie; w końcu Akademia Umiejętności. W oddali ukazuje się karawan, dzieło polskich artystów, wielkim smakiem i poetycznym nawet polotem stworzone. Sztandary zdobiące
Strona:Z pogrzebu Mickiewicza na Wawelu 4go Lipca 1890 roku.pdf/32
Wygląd