Strona:Z niwy śląskiej.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.
TO POLAK.

I on także uczęszczał do szkoły ludowej,
I jemu także ową wsławioną metodą
Przepisaną niemczyznę kładziono do głowy,
Karmiono cudzą strawą jego duszę młodą.

Widać było, że mu źle cudza strawa padła,
Albowiem, gdy się jeszcze uczył abecadła,
Był pilny i wesoły, sprytny, rozgarniony;
Zdało się, że w naukach współuczniów prześcignie.
Lecz odkąd jego imię wpisano na signie,
Jak gdyby to nie ten był, tak bardzo zmieniony! —
Chce mówić, ale signa, jako gdyby pęta,
Któremi władza mowy została ściśnięta,
Każe milczeć, lub mówić niemieckim językiem.
On nie chce, bo się jeszcze nie umie wysłowić,
On chce się uczyć mowy, lecz nie chce nią mówić.
On nie chce, bo go w domu po polsku uczono,
Bo tą mową anielską tak rozbrzmiało łono,