Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 442.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a trumną zasypaną piaskiem kuło ogniwa niewidzialne. Z cicha mówił:
— Tu jest koniec twój i mój!
Przestał mruczeć, ale siedział jeszcze pod brzozami, szary w zieloności otaczającej, śród świegotu ptactwa, nad mogiłą nakrapianą fiołkami.
A dwa cmentarze, jeden cały w drzewach i krzyżach, drugi ze sterczącymi kamieniami na piaskach żółtych, jedno wspólne niebo skuwało ogniwem wysokiem i szerokiem.