Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 364.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogła wesprzeć się na rozmowie, gdyż Szymszel nie rozumiał wcale języka, w którym przemawiali doń kupujący.
Parę razy wprawdzie zdarzyło się, iż znalazłszy na prędce tłómacza, za pośrednictwem jego rozmówił się z przybyłymi i żądane towary sprzedał; lecz gdy Cipa, po powrocie do domu, zbadała sposób, w jaki sprzedaż dokonaną została, zmieniła się w posąg rozpaczy, nieruchomy, niemy i tylko głową żałośnie kiwający.
Pokazało się, że Szymszel ważąc zbywany towar, odważył go półtora razy więcej, niż należało (udawał bowiem tylko, że zna się na wadze, w gruncie zaś nic a nic mechanizmu jej nie rozumiał), a dając resztę z podanych mu pieniędzy, przeliczył się na swą niekorzyść o całe dwadzieścia groszy (na wartości monety znał się tyle, co i na wadze). Nie wiem, dlaczego kupujący goj, tym razem spostrzegając wybornie omyłkę Szymszela, nie sprostował jej, lecz, przeciwnie, przenajspokojniej z niej skorzystał. Stało się to zapewne dlatego, iż więcej, niż w świadectwo oczu własnych, wierzył on w to, że żyd ani odważyć, ani przeliczyć na niekorzyść swoją nie może, i dlatego jeszcze, że z Meropii, czyli ofiar wyzyskiwaniu poddanych, korzystać lubią nietylko żydzi sami, ale także niektórzy gojowie... Dość, że Cipa, wyręczywszy się parę razy przez męża w sklepikowych czynnościach, wyręczać się nim nadal poprzestała. Ręką swą, zgrubiałą i ciemną, powiodła zwolna po czarnych jego włosach, popatrzała mu chwilę w twarz, uśmiechając się z nieśmiałą czułością, i powiedziała:
— Nu! idź ty do swojej roboty! ja już sama wszystkiemu dam radę... niech twoja głowa będzie o wszystko spokojną.
Szymszel poszedł do swojej roboty, czyli do swoich uczonych ksiąg i dumań. Głowa jego była spokojną, a serce opływało w słodycze różnego rodzaju. Szczęśliwym był w sposób wieloraki. Duma wielka i doskonałe zadowolenie z siebie napełniały pierś jego wtedy, gdy do ciasnej i brudnej izdebki wchodzili mężowie nieraz poważni