Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 233.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mendel aż się zachłysnął, tak mu odpowiedź na usta nagle wypiała. Pochylił się nieco ku zegarmistrzowi i głęboko zajrzał mu w oczy.
— Nu, a ja z czego wyrósł? A ja z jakiego gruntu wyrósł? Pan dobrodziej mnie dawno zna? Dwadzieścia i siedem lat mnie pan dobrodziej zna! Czy ja tu przyszedł jak do karczmy? Zjadł, wypił i nie zapłacił? Nu, ja tu nie przyszedł jak do karczmy! Ja tu tak w miasto urósł, jak ta brzezina w lesie! Zjadł ja tu kawałek chleba, prawda jest. Wypił też wody, i to prawda jest. Ale za tego chleba i za tej wody ja zapłacił. Czem ja zapłacił? Pan dobrodziej chce wiedzieć, czem ja zapłacił?
Wyciągnął przed siebie obie spracowane, wyschłe i żylaste ręce.
— Nu — zawołał z pewną porywczością w głosie — ja tymi dziesięciu palcami zapłacił! Pan dobrodziej widzi te ręce?
Znów się pochylił i trząsł chudemi rękami przed błyszczącą twarzą zegarmistrza.
— Nu, to takie ręce są, co ten chleb i te wode próżno do gęby nie nosiły! To takie ręce są, co się pokrzywiły od noża, od obcęgów, od śruby, od młota. Nu, ja niemi zapłacił za każdy kęs chleba i za każdy kubek wody, co tu zjadł i wypił. Ja jeszcze i te oczy przyłożył, co już dobrze patrzeć nie chcą, tego grzbietu, co nie chce już prosty być i te nogi, co nie chcą mnie już nosić!
Zegarmistrz słuchał obojętnie, bawiąc się dewizką. Żyd sam się roznamiętniał swą mową.
— Nu, a gdzie ta zapłata moja jest? Ta zapłata moja jest w szkole u dzieci, u tych paniczów, u te panienki, co się uczą na książke, co piszą na kajetu, nu. Una i w kościół jest, jak tam z książkami ludzie idą... Nu, una i u wielmożnego proboszcza jest, bo ja i jemu oprawiał książki, niech un zdrowy żyje!
Tu uchylił jarmułki, a potem dodał: