Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 192.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za jego plecami zażarty spór o część przykrojonego rękawa, zarówno ich oboje zachwyca ten szmatek barwnej materyi i zarówno oboje usiłują stać się jej posiadaczami. Nie uważa również, że zakopcona lampka cienką strugą czarnego dymu wystrzela ku poczerniałym a nawisłym belkom pułapu; nie uważa jak dym ten osiada mu na policzkach, na oczach, płucach — na oczach i płucach ośmiorga jego bachorów. Nie zważa, a może wysila się nie zważać, jak mu coś świdruje między łopatkami, jak zgięta od piętnastu godzin kość pacierzowa woła wszystkiemi siłami: wyprostuj mnie, bo nie wytrzymam! — jak go coś ssie w piersiach bardzo dokuczliwie, a między robotą i wpatrzonym w nią wzrokiem staje od czasu do czasu widmo kawałka śledzia z okruszyną chociażby chleba.
Ale te myśli natrętne Chaim bardzo energicznie odpędza od siebie; pojutrze szabas, podje sobie dobrze, choćby całą połowę śledzia — a teraz spieszyć trzeba, bo pani aptekarzowa trzy razy dziś już przysyłała i koniecznie przed dziewiątą wykończyć kazała. A z poczuciem akuratności łączy się tym razem wzgląd o wiele donioślejszej natury.
— Nu, Chaim, czy ty aby dziś skończysz? — od czasu do czasu odzywa się Małka.
I co tu pytać? Jeśli nie skończy, jutro zapalić nawet nie będzie czem w piecu, ani za co kupić nafty, aby szyć dalej. Toć wszystkie Małki jego, Ryfki i Mendelki głodne będą piszczeć dzień cały — a serce strasznie boli, gdy dziecko tak kwili, toż blade będą, aż przeźroczyste, a malutki Josielek do reszty nie podźwignie swoich nóżek krzywych. On to wie wszystko i ręce mu się trzęsą, tak spieszy; po co go jeszcze pędzić!
— Małke — mówi do żony, nie podnosząc głowy — zawołaj Lejzorka, niech on pomoże troszkę.
Małka podnosi kudłatą swą głowę z nad balii, w której coś pierze i błyska ku niemu płonącemi oczyma.