Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 150.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kie rzeczy mogły stać w nieżydowskich książkach! Ny — ny... ale ja myślę, że to musi być inny gatunek książek.
— Tak, tak! a rabi Jehuda Wiga, rabi Meier...
— Teraz to ja panu powiem!... ja panu wszystko powiem, a dlaczego powiem? Czy pan zna takich mechaników, co robią nie-żydowskie książki?
— Znam.
— Ale nie te zwyczajne książki... tylko takie, wiesz pan... ten najlepszy gatunek, co w nich o samych rabinach stoi?
— Znam.
— To dobrze... bo to, co ja panu powiem, powinno być pisane w takich książkach. Ja panu powiem wszystko jak było — jak cała prawda jest... niech oni to napiszą! Słuchajno pan dobrodziej... Co się stało na starym kirkucie, a co ja panu chcę powiedzieć, to był wielki interes! to była taka rzecz, takie zdarzenie... no! — obaczysz pan. Przekonasz się pan co znaczy rabin, jaka w nim jest moc, jaka siła jest!
— O którym-że rabinie Berek chce mówić.
— O którym? Ja nie wiem, jak on się nazywał i nawet powiem prawdę, nie potrzebuję to wiedzieć. On był rabin — dość na tem, a czy on był mały rabin, czy wielki rabin, to pan zaraz zobaczy! U nas powiadają o tem i dużo powiadają — a co u nas powiadają, to najprawdziwsza prawda jest. Pan widziałeś tę górę?
— Widziałem.
— I kościół także pan widziałeś?
— Naturalnie.
— Kościół stoi całkiem w dole. Pan mówiłeś do mnie, że to się panu pokazuje dziwne, a to wcale nie dziwne. Dawniej na tem miejscu nie było ani góry, ani dołu.
— Cóż więc było?
— Zwyczajny mały pagórek, taki jak te, których pan widzi