Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 090.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

racya została szczęśliwie załatwioną, spocona, zadyszana, wydając resztę, zwilżała językiem spiekłe i głodne usta, i postękując, jakby wyczerpana zupełnie, wlokła się z koszem dalej, by przy pierwszej sposobności podnieść się na nowo. Wszystko to jednak pomagało niewiele. Ryfka tylko się rozdrażniała niepotrzebnie i jako natrętna, nieznośna szachrajka, zaczynała tracić sympatyę kundmanek.
Sytuacya stawała się coraz tragiczniejszą, gdy naraz w lipcu, w porze największego zjazdu letników, spadły, jak z nieba, wielkie pieniądze za sprawą i w ręce głupiego Lejby.
Lejba znalazł pugilares, który wypadł turyście, drapiącemu się na górę Zamkową; w swej naiwności zapytany, czy nie widział zguby, oddał ją bez wahania, a uradowany i zdumiony tą uczciwością właściciel, ofiarował mu w nagrodę dwie pięciorublówki.
Wieść o tem zdarzeniu rozniosła się w lot po miasteczku i złapała Ryfkę na targu. W pierwszej chwili oszołomiona przekupka omal że nie wypuściła kobiałki z jajami, aż jej się słabo zrobiło. Potem nie chciała za nic wierzyć i dopiero, gdy jej przyprowadzono tryumfalnie zestraszonego i zgłupiałego do reszty męża, jak pantera wydarła mu z rąk zdobycz i rozpłakała się ze szczęścia. Część pieniędzy obróciła na kupno kosza i towarów dla starszej córki, która miała obsługiwać letników na dole, sobie zatrzymała rewir gór, a dla Lejby »wydźwiandała« ów sadek pod krzyżem.
Był to interes ze wszech miar świetny. Z kilkunastu sztetyn można było się spodziewać do 20 pudów owocu, co przy najniższej cenie stanowiło zysk olbrzymi. Letnia schorzała gruszka i parę skarłowaciałych śliweczek, tak zwanych »kulek«, mogły zapewnić wykwintne utrzymanie dla Lejby, który miał czuwać nad całością dobytku. Słowem, jedna z najbiedniejszych rodzin podupadłego miasteczka wyrosła raptem niemal na patrycyuszów, a dla głowy dostojnego rodu — Lejby, został, niby złoty baldachim, wzniesiony