Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 044.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Drobna rzecz — odrzekła Chawa.
— No przyjdź wieczorem po listy.
Wyszedł. Dnia więc 13 lipca 18** roku Chawa Rubin została formalnie zatwierdzoną w godności roznosicielki listów zwyczajnych i rekomendowanych, po mieście i wsiach, za opłatą co łaska. Wieść o tym wypadku rozbiegła się szybko po Kazimierzu, a nawet jednocześnie z raportem doszła do magistratu.
— Słyszałeś, słyszałeś — zawołała pani burmistrzowa, wpadając do kancelaryi męża — Franka Chrząstkiewicz wygnał i tę śledziarkę, Symchowę na jego miejsce...
— Właśnie tu do mnie złożył raport o popełnionej przez Franka kradzieży, żądając, abym go do kozy wsadził.
— Jużbym cię miała za gawrona, gdybyś na to przystał. Czy ty nie pamiętasz, jak ci Chrząstkiewicz u rejentów ubliżył? Ty mu wierzysz, że to Franek pocztę okradł? A jeszcze ta podła żydówka, która mi wczoraj śmiała przynieść resztę jesiotra, co kasyerowej z nosa spadło. Rób zresztą jak chcesz, a ja Franka na stróża już zgodziłam.
— A kiedy on rzeczywiście jest złodziejem — odparł burmistrz.
— U nas nie będzie — a w końcu musimy postawić na swojem.
Jakoż rzeczywiście burmistrz postawił na swojem, bo przyaresztowania Franka odmówił i do służby w magistracie go przyjął.
Franek nie należał nigdy do ludzi, łatwo innym ustępujących z drogi, a tem mniej dawał się z niej usunąć wtedy, gdy go wspierało tak potężne ramię, jak burmistrza a raczej burmistrzowej. Znając przytem wiele drażliwych tajemnic urzędu pocztowego, był pewnym, że Chrząstkiewicz winy jego zbyt nie rozmaże i na odwet się nie narazi. Nietylko więc postanowił burzy śmiało czoło stawić, ale nadto zemścić się na żydówce, która miejsce jego zajęła i którą o zdradzenie rewizyi listów w karczmie podejrzywał.