Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 014.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nowością w piśmiennictwie polskiem one nie są, ani pierwszą próbą odkrywania światów nieznanych.
Na drogach dziejowych społeczeństwo polskie wzięło w siebie tak znaczną liczebnie przymieszkę ludności żydowskiej, że badacze i poeci polscy więcej, niż jacykolwiek inni, pociągani musieli być w tym kierunku, zarówno przez umysłową i artystyczną chęć poznania, jak przez pożądanie pełnienia służby.
Do dwóch tych wysokich pobudek przyłączyła się z biegiem czasu trzecia.
Nadbiegł czas, który wytchnął z siebie i wetchnął w piersi ludzkie współczucie dla tych wszystkich, którzy zamieszkiwali społeczne doliny. A że ludność żydowska, krom nieznacznej mniejszości, zamieszkiwała dolinę, bujnie zarosłą chwastami upośledzenia i nędzy, więc spłynął na nią wzrok, a razem ze wzrokiem spłynęły współczucie serdeczne i natchnienie artystyczne tych, którzy są społeczeństwa swego okiem, sercem i natchnieniem.
Rozpoczęło się to już oddawna i przeszłość to już dość długa, aby wolno było nazwać ją tradycyą.
Piśmiennictwo polskie może być słusznie dumnem z dawności i bogactwa tej ze swoich tradycyj, która je zaprawiała czcią dla sprawiedliwości i współczuciem dla cierpienia.
Początek jej, — czy tylko nie wcześniejszy niż w piśmiennictwach ludów innych? — zadzierżgniety, jak u filarów dyamentowych, u smętnych »Żeńców« Szymonowicza, u przemądrej »Poprawy« Modrzewskiego, u kazalniczych gromów, którymi płomienna dusza Skargi wybuchała przeciwko pysze możnych i krzywdom maluczkich.
To nic, że pieśni smętne i gromy krasomówcze nie sprowadzały następstw natychmiastowych i nie ryły natychmiastowych odmian w księdze ustaw prawnych. To rzecz powszechna. Taką jest powszechna natura ludzka. Część jej cielesna z trudnością