Strona:Złoty Jasieńko.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Co? gdzie? po jakich?
— Ale przed nami się już nie zapiéraj, przerwał Micio, który się mocno jąkał i dlatego właśnie lubił mówić dużo, szczególniéj po kieliszku, bo mu się zdawało że tę wadę języka przezwycięży i złamie. Nie wypie-pie-pieraj się. Wiadomo że jeździłeś na wieś do pre-pr-prezesa a raczéj do pr-pr-sównéj, a nikogo z nas nie pr-pr-prosił tylko jegomości i na świadków, księcia i hrabiego.
— Aha! wiedzą sąsiedzi jak kto siedzi! dorzucił Dolcio filuternie.
— Ale co wam się śni! ja jeszcze nie siedzę i nie wiem czy kiedy siedziéć będę — rzekł Jasieńko, udając dobry humor chociaż był w jak najgorszym, nie mam wcale na myśli ożenienia! dajcie mi pokój.
— Otóż ty nam daj pokój, pokój i wina — zawołał Micio — bo będziemy u ciebie grali i powiemy ci nowiny z Zakrzewka, niesłychane nowiny, które już po waszych zaręczynach ztamtąd nadeszły.
— Po jakich zaręczynach, daję słowo honoru...
— A jeśli słowo honoru — przerwał Micio — to i lepiéj — chociaż i to nie byłoby źle. Ty jesteś dobry chłopiec, dodał całując go w czoło protekcyonalnie. Nie, to tu my cię wyswatamy z jaką starą panną bogatą; młodości masz za dwoje, a bogata być musi, bo trzeba żebyś mógł zawsze taki porzą-