Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/459

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potém gdy mu wystawił tę nieprzyzwoitość, że piérwszy list jego krążył wprzód po wszystkich prawie rękach i krajach, (osoba przez którą był posłany, w drodze umarła, czemu Augustyn nie był winien), tak pisze: „Nieprzyzwoitą byłoby to rzeczą dla mnie żyjącego w klasztorze upierać się z biskupem jednego wyznania, i jeszcze z biskupem, którego piérwéj zacząłem kochać jak znać, który pocieszał mnie nadzieją, że po mnie zajaśnieje pracą na polu około Pisma ś. Nadto dodajesz żeś gotów przyjąć to po bratersku i uważać za łaskę, jeźlibym co chciał w twoich pismach poprawić;... jeźli przewrotni ludzie w saméj Ewangelii umieją naleźć coś do nagany, to cóż dziwnego, choćby w dziełach twoich, a osobliwie w kommentarzach na Pismo ś. nalazło się zdanie nie zupełnie zgodne... i różnica, nie z moim wykładem, bo jestem niczém, ale z objaśnieniami dawnych greckich ojców. Bądź zdrów najmilszy przyjacielu, wiekiem synu, godnością ojcze, i błagam cię o to, aby twoje listy piérwéj do mnie, jak do kogo innego dochodziły.“ Przed odebraniem tego pisma, Augustyn wyprawił Cypryana swego dyakona z nowym listem i trzema poprzedniemi w kopii, i nieustawał w swojém żądaniu. Odpowiada mu Hieronim: „Opuszczam wstępne grzeczności, któremi starą głowę chciałeś ukołysać, zamilczę o pochwałach, któremi nagany chciałeś osłodzić, lecz przystępuję do rzeczy;“ objaśnił potém swój wykład słów ś. Pawła do Gallatów, tak daléj mówi: „Proszę cię znowu, i znowu proszę, abyś przebaczył rozprawie mojéj, i jeżeli czém przeszedłem miarę, przypisz sam sobie, boś mnie do tego zmusił. Ani mnie sądź patronem kłamstwa, bo idę za Tym, który jest drogą, prawdą i życiem; nie może więc czciciel prawdy poddać szyi pod jarzmo fałszu.... Proszę cię w końcu listu, abyś spoczywającego starca i oddawna weterana, odgrodzonego na wsi zaciszem, nie zmuszał walczyć na nowo. Ty młody i na godności biskupiéj