Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opłakiwać nędzę i nieszczęśliwość umarłych, albo jakby zupełne na wieki bez obudzenia zgaśnienie; lecz zgon jéj nie był ani nieszczęśliwy, ani téż zupełny. Dowodziła nam tego cnotliwość jéj obyczajów, szczera i żywa wiara, i inne pełnego jéj żywota dowody to poświadczały.
Cóż innego było powodem, żem tak ciężko wewnątrz i dotkliwie bolał, jeźli nie zadanie żywéj rany sercu mojemu nagłém zerwaniem tak słodkiego i miłego związku wspólnego pożycia? Winszowałem sobie wprawdzie, i cieszyłem się jéj świadectwem, które mi oddawała w téj nawet ostatniéj już swojéj chorobie z pochlebnym uśmiechem chwaląc moje o nią staranie, nazwała mnie dobrym i szanującym ją synem, i z wielkiém miłości uczuciem wspominała, że nigdy nie słyszała z ust moich miotanych przeciwko niéj ostrych i krzywdzących ją wyrazów. Ale jednak, o Boże Stwórco nasz, w czémże porównać się może świadczone jéj ode mnie uszanowanie, z ową usługą, jaką mi ona czyniła. To tedy pozbawienie od razu tak wielkiéj pociechy, głęboko raniło moję duszę, a życie moje, które z jéj życiem jedném ogniwem miłości spojone było, rozdzierać się zdawało.
Gdy chłopiec Adeodatus został od płaczu pohamowany, Ewodyusz wziął do rąk psałtérz i śpiewać zaczął psalm 100; na który odpowiadaliśmy wszyscy w tym domu zamieszkali drugą strofą: „Miłosierdzie i sąd ku chwale twéj śpiewać będę Panie.“ Gdy się wieść rozeszła, co się dzieje: zbiegło się bardzo wiele religijnych braci i pobożnych niewiast. W czasie zaś zatrudnienia się według zwyczaju pogrzebem przez tych do których ten obowiązek należał; ja odszedłem na ustronie, gdzie mi przyzwoitość pozwalała, z tymi, którzy nie sądzili być przyzwoitością zostawić mnie samego; rozmawiałem z niemi stosównie do téj okoliczności, i tym prawdy balsamem starałem się uśmierzyć udręczenie moje, tobie tylko wiadome, o czém oni nie wiedząc, bacznie słuchali méj rozmowy, w mniemaniu, że nie czuję tak dotkli-