Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niebawnie dowiedziałem się o innych nieprzyjemnościach w Rzymie, jakich nie doznawałem w Afryce. Nie dopuszczano się tam wprawdzie żadnych gwałtowności właściwych zuchwałéj kartagińskiéj młodzieży, ale mnie przestraszono, że młodzieńcy uczący się, nagle robią tajemne zmowy, aby swoich mistrzów w zapłacie oszukać, przechodzą do innego, jako łakomi zbiegowie od dobréj wiary i słuszności. Uczułem odrazu w mojém sercu nienawiść i pogardę ku tym podłym duszom; aczkolwiek nienawiść moja była niesłuszna, bo zapewne powodem jéj była raczéj krzywda, którą od nich ponieść miałem, aniżeli sama nieprawość ich czynu, która ich do niego pobudzała.
Szpetne są zaiste takowe umysły, które się tobie przeniewierzają i nierządną miłością kochają ulotne i znikome czasu igrzysko i zyski błotniste, których ujęcie plami rękę, a chcąc osiągnąć świat uciekający przed niemi, pogardzają wieczną twoją łaskawością, która nas do ciebie przywołuje, i przebacza cudzołożnéj duszy ludzkiéj, skoro do ciebie powróci. I dziś jeszcze nienawidzę owych nieprawych i wykrętnych ludzi, chociaż ich kocham jako zdolnych do poprawienia się: by przekładali raczéj umiejętności, których się uczą, nad pieniądze; a ciebie Boga, prawdę niezmienną, dobro i bespieczeństwo niezmąconego pokoju, nad samę naukę. Lecz wtedy bardziéj mój własny interes natchnął mnie nienawiścią ku ich przewrotności, aniżeli pragnienie, abym ich dla ciebie poprawił.




ROZDZIAŁ XIII.
Wysłanym zostaje do Medyolanu w zawodzie nauczania retoryki; o ś Ambrożym nieco napomyka.

Skoro posłano z Medyolanu do prefekta Rzymu, z żądaniem, o zdolnego mistrza retoryki dla tego miasta; z zapewnieniem odbycia téj podróży w powozie rządowym na