Strona:Wykolejony (Gruszecki) 56.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu zawahał się, lecz widząc zaciekawienie w oczach żony, szybko mówił dalej.
— Ona była piękną, młodą i wykształconą. Oboje się kochali. Dla niego miłość ta była pierwszą, świętą, czystą, była wszystkiem — cały w niej utonął, zespolił z nią wszystkie swe marzenia, ideały, nadzieje, kochał ją, jak się tylko raz w życiu kocha. Patrząc na nią, jej słuchając, szedł wyżej, dalej, żadna praca, żadne poświęcenie nie było mu trudnem, gdyż tam u szczytu czekała go nagroda, bezmiar szczęścia, sława, wielkość — spełnienie wszystkich rojeń...
Zamilkł.
— Czy ona go kochała? — zapytała Helcia.
— Kochała na swój sposób. Nie jego, lecz swój ideał i w kształty tego wymarzonego ideału, pragnęła go wcisnąć. Nie wierzyła w jego miłość, podejrzywała każde jego słowo przekonanie, charakter. Żądała dowodów, pragnęła próby. Najpierw kazała mu rok czekać, nim minął rok próby, przedłużyła termin na dwa lata, potem jeszcze na rok, aż wreszcie...
Wstrzymał głos.