Strona:Wykolejony (Gruszecki) 43.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ły się, że o nie nie oświadczył się p. Stanisław — bo i cóż to za pozycya? Jakiś literat, który książki układa — to nie partya dla córki obywatelskiej.
To słowo „literat“ było i dziś, jak dawniej, niekorzystnym cieniem Stanisława, jedna tylko Helcia nigdy nie zawahała się, nie dopytywała się Stanisława o przyszłość materyalną. Wszak mieli dworek, ogród i Stanisław musiał coś mieć grosza i dochodu, bo i z czegożby żył? A Helusia była dobrą i rządną gosposią, umiała oszczędzać i nie leniła się zajrzeć do kuchni i spiżarni. Jakoś to będzie. Bóg dobry nie zapomni o sierocie! A i to nie mało się przyczyniło do jej uspokojenia, że przeglądająe dzienniki przywiezione przez Stanisława spotykała tam wcale pochlebne wzmianki o jego pracach.
Wigilię obchodzili już w dworku jako narzeczeni — ona rozpromieniona, szczęśliwa, pogodna, usłużna — on spokojny, cichy, małomówny i zamyślony. Z początku niepokoiła się Helcia tym spokojem i oziębłością Stanisława, zwłaszcza dla gości — ale przy nawale zajęć, przedślubnych i gospodarskich zapominała o tem, pocieszała się, że kto się ożeni, ten się odmieni.