Strona:Wykolejony (Gruszecki) 35.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cy pokazała się bryka żydowska w trójkę chudych koni zaprzągnięta; znana to pośredniczka miasteczka ze światem.
W zapoconych oknach pokazały się ciekawe głowy mieszkańców, chociaż Bogiem a prawdą nie było co widzieć, gdyż wóz był szczelnie zakryty szarem, przemokłem płótnem.
Ale patrzano, gdyż zawsze była to rozmaitość.
Nawet kury obudziły się z swej apatyi i popatrzyły na leniwo wlokący się wehikuł, a kogut, manifestując swą obecność, zapiał głośno.
Buda toczyła się zwolna, grzęznąc w błocie, aż wreszcie stanęła przed znanym nam dworkiem.
Wkrótce wyszedł z niej Stanisław, rozglądał się przez chwilę i wreszcie otworzył drzwi jedne, drugie i stanął w obec ździwionej i uradowanej Helci.
I było się czego dziwić, patrząc na Stanisława. Tych kilka lat przebytych zmieniło go bardzo.
Nie był to przecież stary człowiek, liczył dopiero trzydzieści cztery lat, a jednak jakież zmiany?
Włos niegdyś tak bujny, zrzedniał i gdzieniegdzie był zlekka przypruszony siwizną. Gładkie czoło było poorane bruzdami, oczy