Strona:Wykolejony (Gruszecki) 13.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cicho, swobodnie, tylko gdzieś tam daleko dzwonek wydzwaniał „Anioł Pański“, a ukośne, różowe promienie słońca, złociły omszałe dachy domów i dworków miejskich, ukrytych wśród rozkwitłych ogrodów i zielonych drzew.
W taki-to dzień przyjechał Stanisław do parterowego dworku swej ciotki.
Był to domek drewniany, z ganeczkiem o dwu słupkach, ocieniony topolami włoskiemi, na których się gnieździły roje wróblów i wielka plotkarka-sroka.
Cztery okna frontowe ozdobione białemi firankami i wazonikami geranii, pelargonii, fuksyi — ot i cały front domku widniejącego z poza drewnianych sztachet. Wprost z frontowego ganku wiodła sień na kwietny ogródek.
I tu znów był ganeczek, zacieniony bluszczem i wijącą się fasolą; było to jedyne miejsce do gawędki poufnej.
Młody podróżny śmiało otworzył drzwi pokojowe i z ciekawością oglądał meble, dawne swe znajome. Taż sama kanapa poręczowa, wybita safianem, toż biurko z cieniutkiemi nóżkami z mnóstwem skrytek i komoda żółta z czarnemi ozdobami, na niej woskowe i porcelanowe figurki, stare filiżanki, rżnięte szklanki i t. d.
Długo byłby podziwiał te pamiątki, gdyby