Strona:Wykolejony (Gruszecki) 11.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Ile razy przechodził ulicą małego miasteczka, rozłożonego u podnóża gór karpackich, na zapadłem Pokuciu, tyle razy znajomi dawali sobie znaki porozumiewawcze, a często szeptali lub półgłosem mówili, wskazując na przechodnia:
— Znów idzie na spacer!
Szedł zwolna, ociężale, nie patrząc na nikogo, z nikim się nie witając, ani wzajem nie był witany. Czasami, gdy go doleciało złośliwe słowo ciekawych ludzi, uśmiechał się smutno, spuszczał oczy i przyspieszał kroku albo też rzucał gniewne spojrzenie i szedł dalej. Ubierał się zawsze starannie, czem się odróżniał od zwykłych mieszkańców miasteczka i czego mu nie przebaczali zalotni kawalerowie miejscy, naśladując go pokryjomu tak w stroju, jak i w zachowaniu.
Zdawało się, że to jakiś mizantrop lub człowiek, na którym ciąży klątwa towarzyska za popełnioną winę. Zwłaszcza, to bijące w oczy