Strona:Wychowanie narodowe a Eucharystya.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   20   —

nie masz nic więcej świętego, nic sprawiedliwego, nic niewzruszonego, tylko anarchia święci swe tryumfy.
Lecz skądże wziąść lekarstwa na namiętność? Różne na nie przepisano środki. Jedni odwołują się do dobrych tradycyi domowego wychowania; inni jak Plato odzywają się do poczucia honoru, a innym, zwłaszcza filozofom, nieznającym życia, zdaje się, jak się zdawało Kantowi, iż wystarczy postawić rozkaz i dyktat sumienia przed oczy człowieka, by już tem samem w lot zdławić zwierzę, mające swe legowisko w ludzkiej piersi.
Niezawodnie: dużo znaczy poczucie godności i honoru; wiele może wychowanie, wiele głos sumienia, ale któż z własnego doświadczenia tego nie wie, iż są chwile, gdy to wszystko nie wystarcza. Są chwile, gdzie słaby człowiek woła: ja wiem, żem tego nie powinien, ja wiem, że to złe, ja wiem, że to mnie uniża i upadla, ale cóż, skoro to złe silniejsze nademnie. I oto tam w tej chwili, gdy zawodzi wszelka zdrowa zasada i wszelki dobry wpływ, przychodzi w pomoc słabości ludzkiej Bóg eucharystyczny. Chrystyanizm wszedłszy w świat nie zmniejszał moralnych powinności, przeciwnie pomnożył je i podwyższył jak nikt przed nim i po nim, a namiętność ścigał aż do kryjówek myśli samej i pożądania samego, a zaparcie i śmierć sobie zapisał na swym sztandarze.
Lecz równocześnie jako ekwiwalent za swoje wysokie i trudne wymagania wnosi chrystyanizm nową siłę na ziemi — łaskę. Nią zasila słabe, ludzkie serce zaczynem nadprzyrodzonym. I poczyna dusza pod wpływem działania tajemniczego